W dniu 7 listopada 2019 roku wchodzi w życie wielka reforma kodeksu postępowania cywilnego.
Oczywiście jej celem jest skrócenie czasu trwania procesów sądowych i rozładowanie paraliżu sądów poprzez sprawne i szybkie orzekanie. Jednak jak wiadomo od dawna, teoria i praktyka nie zawsze idą w parze.
Teoria jest więc taka, że wprowadzono do kodeksu postępowania cywilnego nową zupełnie instytucję, a mianowicie posiedzenie przygotowawcze.
Kiedyś funkcjonowało coś troszkę podobnego, bowiem w sprawach o rozwód obligatoryjne było wyznaczenie tzw. posiedzenia pojednawczego, mającego na celu pojednanie się stron, czyli w efekcie miało ono doprowadzić do wycofania sprawy z sądu. Tyle, że jak już ktoś złożył pozew w sądzie to nie po to, by go cofać. Najczęściej złożenie pozwu to decyzja przemyślana i poprzedzona długimi rozważaniami. Nie oznacza to, że ludzie wiedzą co ich czeka w sądzie, ale proces decyzyjny doprowadzający do etapu złożenia pozwu w sądzie z pewnością nie zakłada rozwiązania problemu poprzez następnie cofnięcie tego pozwu.
Ale wracając do wątku głównego, ponieważ małżonkowie nie jednali się na posiedzeniu pojednawczym, a był to dodatkowy termin rozprawy, któraś z poprzednich reform poszła w tym kierunku, że posiedzenia pojednawcze zlikwidowano.
Teraz z dniem 7 listopada 2019 roku wprowadzono posiedzenia przygotowawcze.
Czemu ma służyć taka dodatkowa wizyta w sądzie?
Zgodnie z brzmieniem przepisu: Posiedzenie przygotowawcze służy rozwiązaniu sporu bez potrzeby prowadzenia dalszych posiedzeń, zwłaszcza rozprawy. Jeżeli nie uda się rozwiązać sporu, na posiedzeniu przygotowawczym sporządza się z udziałem stron plan rozprawy.
Czyli ma być szybciej, bo ma ono służyć rozwiązaniu sporu na tym posiedzeniu, by nie wyznaczać dalszych posiedzeń. Ogromne moje wątpliwości budzi efektywność zakończenia sprawy na posiedzeniu przygotowawczym a to dlatego, że podobnie jak na posiedzeniu pojednawczym sąd na posiedzeniu przygotowawczym ma dążyć do pojednania stron, do ugodowego zakończenia sprawy, również poprzez skierowanie stron do mediacji. Co do pojednania się stron uwaga powyższa pozostaje aktualna zaś jeśli chodzi o mediację, to za postępowanie mediacyjne, po wprowadzeniu reformy, mają płacić same strony. Nie jest to na pewno okoliczność zachęcająca do mediacji. Nieskuteczna mediacja wydłuży więc postępowanie o dalszy okres do trzech miesięcy. Oczywiście jest możliwe, że na posiedzeniu przygotowawczym dojdzie do zawarcia ugody bądź też w wyniku przeprowadzonej mediacji strony zawrą ugodę, ale procent tych spraw będzie w mojej ocenie nieznaczny w stosunku do ogromu spraw jakie napływają do sądów.
Oczywiście praktyka pokaże czy wskutek zmiany przepisów doszło do skrócenia czasu trwania postępowań sądowych i do rozładowania przeładowania sądów sprawami, czego życzę Wszystkim oczekującym na werdykt Klientom.
I na koniec jeszcze jedna uwaga, która napawa optymizmem – Sąd nie zawsze musi wyznaczyć posiedzenie przygotowawcze, jeżeli przeprowadzenie posiedzenia przygotowawczego nie przyczyni się do sprawniejszego rozwiązania sprawy.