Zmiana w zakresie przedawnienia w naszym prawie weszła w życie w lipcu br. Głośno było o tym, że terminy przedawnienia uległy skróceniu z dziesięciu do sześciu lat. Tylko jak zawsze „diabeł tkwi w szczegółach” i już pojawiają się pierwsze problemy na tle stosowania nowych przepisów.
Przede wszystkim pamiętać trzeba, że okres sześcioletni nie dotyczy wszystkich roszczeń – nie dotyczy bowiem roszczeń okresowych, związanych z działalnością gospodarczą oraz tych, dla których przepis szczególny przewiduje szczególny termin przedawnienia. Co więcej termin sześciu lat nie upływa, tak jak uprzednio, po sześciu latach od momentu, kiedy roszczenie powinno być spełnione, lecz trzeba czekać do końca roku kalendarzowego. Czyli, jeżeli faktura, niemająca związku z działalnością gospodarczą, powinna być zapłacona dnia 15 stycznia 2012 roku, to nie uległa ona jeszcze przedawnieniu. Przedawnienie nastąpi bowiem dopiero w dniu 01 stycznia 2019 roku. Żeby nie było tak prosto, zasada ta nie dotyczy roszczeń, których termin przedawnienia jest krótszy niż dwa lata, np. roszczenia wynajmującego przeciwko najemcy o odszkodowanie za uszkodzenie rzeczy przedawniają się w ciągu roku. Wtedy ostatnim dniem terminu przedawnienia będzie dzień 15 stycznia 2018 roku, jeżeli najemca opuścił lokal dnia 15 stycznia 2017 roku.
Miało być szybciej, w sumie jest siedem nie sześć lat, no i na pewno nie jest prościej.